Do sensacji doszło w ćwierćfinałowym meczu Australian Open
pomiędzy Sereną Williams a jej rodaczką Sloane Stephens. Młodsza z
sióstr Williams niespodziewanie przegrała 3:6, 7:5, 6:4 i odpadła z
rywalizacji.
Williams ma w dorobku 15 tytułów wielkoszlemowych w singlu, z czego pięć
wywalczonych właśnie w Melbourne Park w latach 2003, 2005, 2007,
2009-10. Również pięciokrotnie triumfowała w Wimbledonie (20022-03,
2009-20 i 2012), czterokrotnie w US Open (1999, 2002, 2008 i 2012) i raz
w Roland Garros (2002).
31-letnia Williams, chociaż zakończyła ostatni sezon na trzecim miejscu w
rankingu
WTA Tour, została uznana za najlepszą tenisistkę 2012 roku. Odniosła w
nim siedem zwycięstw: obok dwóch w Wielkim Szlemie (Wimbledon i US
Open), również turniej masters - WTA Championships w Stambule, ponadto
zdobyła złoty medal igrzysk olimpijski w Londynie.
Ten rok rozpoczęła od triumfu w mocno obsadzonej imprezie WTA w Brisbane
i była powszechnie uważana za najpoważniejszą kandydatkę do końcowego
sukcesu. Awans do finału mógł jej dać też pozycję liderki
rankingu
tenisistek. Jednak to jej się nie uda, bowiem nieoczekiwanie przegrała z
19-letnią rodaczką, rozstawioną z 29. numerem w drabince.
Mimo młodego wieku Stephens, obecnie 25. na świecie, okrzyknięta została
największą nadzieją amerykańskiego tenisa. Jeszcze przed meczem jej
ćwierćfinał z Williams australijska prasa nazwała "batalią pokoleń". W
środę odniosła największe zwycięstwo w karierze i ponownie poprawiła
swój najlepszy wynik uzyskany w siódmym starcie w Wielkim Szlemie.
Dotychczas najdalej doszła w nim do czwartej rundy w ubiegłorocznym
Roland Garros. Natomiast poprzedni start w Melbourne zakończyła w
drugiej rundzie.
W środę Williams w ciągu zaledwie 28
minut
rozstrzygnęła na swoją korzyść pierwszego seta 6:3. Jednak nawet gdy po
blisko godzinie przegrała drugą partię 5:7, raczej mało kto spodziewał
się wielkiej niespodzianki. Amerykanka skorzystała w niej z pomocy
medycznej z powodu bólu w plecach.
Kryzys nastąpił w decydującym secie, gdy przez ten uraz wyraźnie spadła
prędkość serwisu 31-letniej tenisistki, z około 200 do 170 km/godz., a
na jej twarzy coraz częściej pojawiał się grymas bólu. Narastająca
frustracja po nieudanych zagraniach sprawiła, że kilkakrotnie uderzała
ze złości rakietami o kort, łamiąc jedną z nich.
Mimo to Williams objęła prowadzenie w trzecim secie 4:3, po przełamaniu
podania rywalki. Jednak nie utrzymała tej przewagi i przegrała później
trzy kolejne gemy i w sumie trwający dwie godziny i 17 minut mecz.
"O mój Boże! Nie wiem, co się dzieje, ale jestem niewiarygodnie
szczęśliwa. Jestem pewna, że moi dziadkowie teraz szaleją w domu, bo na
pewno oglądali mecz w internecie" - powiedziała przed zejściem z kortu
Stephens, której zdobyte 900 punktów pozwoli awansować w okolice 15.
miejsca w
rankingu WTA Tour.
Ewentualne kolejne zwycięstwo to jeszcze 500 punktów więcej, jednak
zadanie przed 19-letnią Amerykanką jest bardzo trudne. Azarenka broni
bowiem w Melbourne tytułu wywalczonego przed rokiem. Białorusinka w
pierwszym środowym ćwierćfinale pokonała Rosjankę Swietłanę Kuzniecową
7:5, 6:1, choć w pierwszym secie przegrywała już 1:4.
27-letnia Kuzniecowa to była wiceliderka rankingu tenisistek, w którym
jest obecnie 75. w wyniku półrocznej przerwy w grze spowodowanej
operacją prawego kolana. Wróciła na korty w styczniu, prezentując wysoką
formę, więc można się spodziewać, że dość szybko powinna zbliżyć się do
ścisłej światowej czołówki. W poniedziałek powinna się znaleźć w
okolicach 50. pozycji.
W drugiej parze 1/2 finału, wyłonionej we wtorek, spotkają się:
triumfatorka z Melbourne z 2008 roku, Rosjanka Maria Szarapowa (nr 2.)
oraz finalistka sprzed dwóch lat, Chinka Na Li (6.), która rundę
wcześniej wyeliminowała Agnieszkę Radwańską (4.) 7:5, 6:3.